Moją znajomą ktoś wczoraj potrącił na przystanku autobusowym. Kto? Nie wiadomo, biegł do autobusu i nawet się nie odwrócił! Efekt? Noga w gipsie na trzy tygodnie! Jakie były myśli bohaterów tego zdarzenia? Będąc ofiarą "nieuważnego palanta" pewnie w myślach zmiótłbym go z powierzchni ziemi. Będąc sprawcą szukałbym łatwego wytłumaczenia, dlaczego się nawet nie obejrzałem i żyłbym w przekonaniu, "że przecież nic się nie stało".
W sytuacjach frustracji, zniechęcenia czy zgorzknienia jedynym ratunkiem może być dżihad, najlepiej radykalny i bezwzględny. Każda chwila nieuwagi czy zawahania może skończyć się klęską, a że w każdej wojnie jest przegrany, trzeba zrobić wszystko, żeby się nim nie stać!
Dżihad to walka wewnętrzna, zmaganie z własnymi słaboścami i emocjami. Z niemocą i małością, której często pozwalam brać nad sobą górę. Musi to być walka radykalna, bo świat, który nas otacza uwielbia miałkość, chowanie urazy i niezałatwione sprawy, a my często się na te półśrodki nabieramy. Z nijakością życia może wygrać tylko radykalizm. Zamiast zdążenia na autobus, najwyższą wartością chwili trzeba uczynić człowieka, zamiast chęci zemsty (choćby werbalnej) potrzebę przebaczenia. To wszystko nie dlatego, że jakiś prorok/nauczyciel/guru tak powiedział, ale dlatego, że wszystko co robimy albo czego zaniechamy wróci do nas w ten czy inny sposób. Ciosy zadane komuś z czasem obrócą się przeciw nam. A ponieważ atak jest tym co wydaje się najlepsze i najprostsze, niezbędna jest walka nie z drugim człowiekiem, ale z samym sobą, o to, żeby złożyć broń.
Potrzeba nam prawdziwego dżihadu, a nie tego z gazet! Potrzeba walki ducha, nawet jeśli konsekwencją jest śmierć ciała. Dużo rozmawialiśmy o tym podczas ostatniej audycji radiowej. Sporo inspiracji na ten temat niesie film Ludzi Boga. Ale rozmowy i inspiracje nic nie zmienią, jeśli nie zostaną przekute w czyn.
W czasach, w których każdego dnia podejmujemy syzyfową pracę uczynienia siebie punktem odniesienia dla wszystkich wydarzeń na świecie, walczmy o siebie ale przez wierność wartościom, które chcielibyśmy, żeby w świecie funkcjonowały. Na wojnie są ofiary, ale jest też zwycięstwo. Najwyższy czas uświadomić sobie, że walka trwa od wieków i że każdy bierze w niej udział. Wygrywają ci którzy walczą, przegrywają ci, którzy dali sobie wmówić, że żyjemy w czasach pokoju.
0 komentarze:
Prześlij komentarz