Dozorcy zamiast dowódców!



Dawniejsi przywódcy przechodzili długą drogę zanim powierzono im władzę. Jest kilka istotnych powodów dlaczego dziś za liderów zamiast dowódców mamy dozorców! 


Dawniej było lepiej?
Może nie tyle lepiej co inaczej. Przede wszystkim istniały elity (o minusach rozwarstwienia społecznego nie chcę w tym miejscu pisać), które od maleńkości były kształcone do zarządzania dobrami i przewodzenia ludziom. Nie bez powodu wielu wojennych bohaterów i męczenników to ludzie wychowani do oddawania życia (czy to na wojnie, czy w codzienności) za to co powierzono ich odpowiedzialności. Dziś struktura społeczna bardzo się zmieniła, zmieniło się też wychowanie i podejście do dawnych ideałów. Efektem tych zmian jest to, że wiele (szczególnie młodych) osób, którym powierza się odpowiedzialność (szczególnie w firmach), absolutnie nie jest gotowych by ją podjąć. Nie wystarczy ukończyć studia z "zarządzania zasobami ludzkimi", żeby być dobry liderem. Niezbędne są cechy osobowości, które kształtują się latami...

Organizować "dla" czy "z"?
Kiedy miałem jakieś 15 lat i uczono mnie w jaki sposób pracować z młodzieżą ode mnie młodszą, usłyszałem ważne zdanie: "nie organizujcie zabaw dla dzieci, ale takie byście i wy chcieli się z nimi w nie bawić". Wielu liderów to dozorcy, oderwani od rzeczywistości swoich współpracowników. Choć wykonują liczne prace na rzecz innych, to jednak żyją w oderwaniu od tych, z którymi powinni tworzyć zgrany zespół. Nie potrafią stać się dowódcami, za którymi oddział pójdzie w najgorszy ogień. Zamiast tego wybierają role zdystansowanych zarządców. Dzięki nim mechanizm organizacji działa, ale firma nigdy nie wybije się ponad przeciętną.  

Dlaczego słuchać się szefa?*
Różna może być motywacja w następstwie której wypełniamy polecenia przełożonych. Na różnym też fundamencie liderzy budują swój autorytet. (1) Pierwszym podstawowym „motywatorem” jest stanowisko w organizacji i wiążąca się z nim władza. Jednak za tymi, którzy całą swoją pozycję budują na instytucjonalnym umocowaniu nigdy nie pociągną za sobą ludzi dalej niż „stąd do szesnastej”. (2) Więcej ze swoim zespołem osiągną ci szefowie, którzy budują z pracownikami koleżeńskie relacje. Dzięki dobrym relacjom uda się przezwyciężyć trudy codziennej pracy. Jednak to wciąż za mało by zrobić „więcej”. (3) To „więcej” może pojawić się wraz z osiągnięciami… lidera. Mistrzostwo szefa, który nie tylko dyryguje, zarządza, czy nadzoruje, ale może pochwalić się sukcesami uwiarygodniającymi jego pozycję, pociąga członków zespołu. Pociąga bo widzą, że mają do czynienia z kimś więcej niż tylko z dozorcą (vide 1), czy sympatycznym nadzorcą (vide 2). (4) Jeśli leader-mistrz (vide 3) potrafi nie tylko opowiadać o swoich osiągnięciach, ale dzielić się nimi tak, by umożliwić współpracownikom rozwój, to może liczyć na zbudowanie silnego i zmotywowanego zespołu. (5) Na jeszcze więcej mogą liczyć szefowie, których ze względu na charyzmę i osobowość chciałoby się nazwać wręcz dowódcami… Są to ludzie, którzy nie tylko wyróżniają się osiągnięciami, ale imponują i pociągają dzięki połączeniu takich cech jak: siła charakteru, odwaga, kreatywność, czy mądrość. Wiemy jednak, że na przestrzeni wieków niewielu były dowódców, za którymi szły tłumy i że nie każdy przywództwo ma zakodowane w genach.

Jak z dozorcy stać się przywódcą?
Odpowiedź na to pytanie jest zawsze ryzykowna i trudno by była wyczerpująca… A jednak choć mało kto urodził się liderem, to wielu z nas na co dzień musi podjąć się przewodzeniu innym. W pracy, w rodzinie, czy w nieformalnych inicjatywach musimy niekiedy wziąć sprawy w swoje ręce i jako liderzy nadać im kierunek. Warto wtedy pamiętać, że przywództwo jest odpowiedzialnością i służbą. Warto pamiętać, by być ze swoim zespołem i dzielić jego los. Warto wreszcie pamiętać, o opisanych wyżej pięciu poziomach przywództwa*. O tym, że krótkie nogi ma budowanie swojej pozycji w oparciu li tylko o „otrzymane z urzędu stanowisko”: kierownika zespołu lub projektu, dyrektora, rodzica, czy proboszcza…   

...zaraz czy to ma coś wspólnego z Kościołem?**
Z małą firmą, korporacją, organizacją pozarządową, czy wspólnotą religijną powyższe refleksje mają bardzo wiele wspólnego… a nawet wszystko. Przywódców zamiast dozorców potrzebuje KAŻDA organizacja, która chce się rozwijać. Z drugiej strony KAŻDA społeczność jest spragniona ludzi, na których można polegać, którzy wytyczą kierunek, którzy mają wizję, którzy dadzą oparcie! Niewielu dziś mężów stanu może dlatego, że zamiast kształcić elitarne wartości w otaczającym społeczeństwie i w sobie, naiwnie czekamy na charyzmatycznych przywódców zjawiających się niczym rycerz na białym koniu…


==============

*Wymienione typu liderów można przedstawić za pomocą poniższego diagramu. Dokładne omówienie zagadnienia można znaleźć w książce: „Pięć poziomów przywództwa” autorstwa Johna C. Maxwella wydanej w 2013 roku, nakładem wydawnictwa Logos.


**Do napisania kilku słów o przywództwie zainspirowało mnie spotkanie z liderami grup młodych katolików, dla których w Łomży w styczniu 2015 roku moderowałem debatę o tym jakich duszpasterzy i liderów świeckich potrzebuje młody Kościół (kilka słów - nieco na wyrost - po tym spotkaniu pojawiło się na lokalnym portalu internetowym).

0 komentarze:

Prześlij komentarz