Skąpo okryte ciała smukłych modelek uznawanych za ucieleśnienie ideałów piękności, to główny motyw okładek Vanity Fair. Zdarza się jednak, że zamiast pięknej kobiety na okładkę trafiają ideały męskiej urody. Tym razem padło na... katolickiego biskupa.
Nie często duchowni pojawiają się na okładkach kolorowych magazynów czy tygodników opinii. Jeśli się tam znajdą to przeważnie w roli dyżurnych oszołomów, ukrytych w kościelnych szeregach gejów, albo ofiarach nieludzkiego celibatu. A biskupi to już w ogóle nie często zerkają z okładek w kioskowych witrynach - zresztą może to lepiej... Czy zatem osobisty sekretarz Benedykta XVI (od niedawna także prefekt Domu Papieskiego) arcybiskup Georg Gaenswein powinien trafić na okładkę najnowszego numeru włoskiej edycji pisma "Vanity Fair"? Czy wizerunek katolickiego duchownego pasuje do pisma, którego tytuł możemy tłumaczyć jako “ Targowisko próżności”?
To jakiś fenomen, że ksiądz Georg Gaenswein od początku swej współpracy z obecnym Papieżem wywołuje żywe zainteresowanie we Włoskich mediach. Zrobione z ukrycia zdjęcia jak w szortach gra w tenisa, wywołało przed kilkoma lat sensację. Można sądzić, że wydawca liczył na podobny sukces publikując fotografię 56 letniego już biskupa nie pytając o opinię samego duchownego.
Ale cóż to za próżność pokazywać faceta, który świadomie zrezygnował z życia seksualnego, a swoją służbę stara się wykonywać bez zbędnego rozgłosu. W jednej z wypowiedzi stwierdził nawet, że “postrzega swoją rolę w służbie papieżowi jako szkło. Im jest czystsze, tym bardziej osiąga swój cel. Musi pozwolić dotrzeć słońcu, a im mniej widać szkło, tym lepiej". Może więc nie o próżność chodzi? Może potrzeba zaspokojenia innych pragnień ma przyciągnąć czytelników za pomocą wizerunku przystojnego duchownego?
Wysportowany, przystojny, a zarazem dobrze wykształcony, inteligentny i skromny. Wierny złożonym przyrzeczeniom i służbie, której się poświęcił. Powszechnie znany, ale nie prześwietlony przez media. Planował zostać maklerem giełdowym co niechybnie by mu się udało. Z pewnością był by też świetnym menadżerem, kochankiem, mężem i ojcem. Dlaczego więc taki człowiek został księdzem?
Bez względu na czasy i obyczaje ludzi fascynuje to co niewiadome, zakryte, niewytłumaczalne. Piękno ciała zachwyca, ale odkrycie go uświadamia że w ten sposób nie da się zaspokoić najgłębszego pragnienia dotknięcia tego piękna. To ostatnie może dać tylko głęboka więź pozwalająca dotrzeć do wnętrza człowieka. Przecież nawet na targowisku próżności szukamy ideałów autentycznie pięknych. Ostatecznie również czytelnicy kolorowych magazynów wychwycą plastikową powierzchowność i z czasem odrzucą ją by podążać za pragnieniem odszukania tego co nieprzemijające.
0 komentarze:
Prześlij komentarz